18 paź
Upadłość kosztuje – a syndyk też chce dobrze zjeść. Po Bursztynowo-Złotej „Aferze” każdy jest specjalistą od upadłości, podobnie jak trzydzieści osiem milionów rodaków zna się na piłce kopanej. Ale do sedna… jasna cholera mnie trafia, jak na kolejnym spotkaniu przy kolejnej rozmowie słyszę ten sam tekst:
„Sąd oddalił wniosek o upadłość”
Pytam się więc – dlaczego? Dlaczego sądziliście, że będzie inaczej?! Odpowiadają, że tak im doradził ten czy inny 'znawca', który wziął furmankę pieniędzy, powiedział, że poczekamy, zobaczymy, złożymy później, przerejestrujemy spółkę do innego miasta, aby zmienić właściwość sądu itd… itp… znacie to?
Jak można się tak dawać nabierać (nie chcę użyć mocniejszych słów) na tę samą piosenkę od lat?!
Zapamiętaj Prezesie/członku zarządu jedno!!! Upadłość kosztuje!!! Żeby upaść, spółka musi mieć pieniądze/dużo pieniędzy na jej przeprowadzenie!!!
Prawo Upadłościowe i Naprawcze jest niestety ułomne i szybko to się nie zmieni, więc wokół dużych upadłości np. Bursztynowej tylu biegaczy/klakierów wie, że przy samym parzeniu kawy syndykowi mają pracę na kolejne minimum 10 lat.
Samo zgłoszenie wniosku o upadłość nic nie da!!! Tylko ogłoszenie upadłości!!!
Jeżeli słyszysz co innego, to jak najszybciej uciekaj od takiego „fachmana”.